SUPERNOVA/SUPERŚMIERĆ
Dlaczego spoglądając
na obrazy Johannesa Vermeera czuję się intruzem? Dlaczego czuję rodzaj wstydu,
przyglądając się kobiecie czytającej list czy artyście w swej pracowni?
Dlaczego, jako bohaterowie sceny, rozpostarci okazale na płótnie, żyją tam
jakby dla siebie, nie dla mego oka?
Bo podglądam.
Płaszczyznowe medium płótna Vermeer przekształcił w dziurkę od klucza.
Spojrzenie wgłąb Inkubatora: nova.MA1310 zanurza w analogicznie innym wymiarze. To nic, że fizycznie stoję po zewnętrznej jego stronie. Staję się świadkiem tego, co zarówno wizualnie, jak i symbolicznie, obce jest memu rozsądkowi i przyzwyczajeniom. Zerkając w otwór, niczym okular peryskopu, znów z jakiegoś powodu staję się tym Obcym…
Spojrzenie wgłąb Inkubatora: nova.MA1310 zanurza w analogicznie innym wymiarze. To nic, że fizycznie stoję po zewnętrznej jego stronie. Staję się świadkiem tego, co zarówno wizualnie, jak i symbolicznie, obce jest memu rozsądkowi i przyzwyczajeniom. Zerkając w otwór, niczym okular peryskopu, znów z jakiegoś powodu staję się tym Obcym…
nova.MA1310 to subtelny performance światła rozegrany w mikroskali.
Światła, które po raz kolejny w działalności artystycznej Pawła Dudko, zyskuje
materialny, fizyczny charakter. Inkubator skrywa w sobie rzeczywistość
samowystarczalną – cichą, odizolowaną od świata zewnętrznego, jak gdyby generował
się w nim swoisty (mikro)kosmos, niezależny system życia. Życia jednak
niezmiennie opartego na biegunowych zasadach procesu – początku i końca,
narodzin i znikania. Eksplozje fosforyzujących kropli światła, zanurzających
się powolnie w cieczy, tworzą niezliczone cząsteczki pomniejszych,
„rozmnażając” niejako swoje trwanie. Proces ten przywołuje na myśl zjawisko
powstawania masy gwiezdnej w kosmosie, tzw. supernowej, momentu chwilowego
wybuchu, kiedy ze śmierci tworzy się życie w niewyobrażalnej skali.
Jednakże zdaje się
ono istnieć wyłącznie dla ulotnej demonstracji – blasku w owej galaktyce, po to
głównie, by pozostawić po sobie pamięć zawartą w poświacie. Paradoksalna
obecność Inkubatora polega tu na desperacji ochrony i podtrzymania owego życia.
Złudnie jednak. Incubo z łaciny
znaczy tyle co zjawa, mara. Czy zatem Inkubator nie odwraca jedynie uwagi od
tego, co założone i nieuchronne? Czy nie staje się katalizatorem
powszechnej nadziei na przekroczenie nieuniknionego?
Być może dlatego,
spoglądając w okular Inkubatora czuję się jak Obcy świadek obrazów Vermeera.
Zaglądając do wewnątrz, staję się widzem metaforycznych, abstrakcyjnych scen
narodzin i śmierci – sytuacji intymnych, nieprzeznaczonych dla aplauzu,
nieoswojonych. Staję się ich podglądaczem.
Tak samo Obcym jak obce jest spychane w podświadomość to, co „założone i
nieuchronne”. Obserwacja każdorazowej supernowej w ambiwalentnym kontekście
inkubatora Pawła Dudko podpowiada jednak, że afirmacja owego „życia” obierać
może zgoła inny kierunek. Nie trwanie czy nieśmiertelność staje się tu
przymiotem nadrzędnym, ale dialektyczne starcie tych wartości, których relacja
trwa tyle co błysk.
[authors video]